24 września 2012

Ty zaciekle walczysz o życie a inni chcą ci kopać grób

Pewna osoba zachorowała na raka. Nie bała się tego, że może zaraz odejść ale udało się, została dla swoich dzieci i męża. Nie poddawała się. Pomimo wycieńczenia chemią nie pozwalała sobie na całodniowe leżenie w łóżku. Starała się powrócić do normalnego rytmu. Sprzątanie, gotowanie, wyprawka dzieci do szkoły. Ból, złe samopoczucie nie przeszkadzał ani trochę. Najgorszą zmorą byli ludzie.

Nie można było wyjść normalnie na ulicę. Od razu, przy wyjściu jakiś człowiek zaczepiał i mówił rzeczy o których nawet bym nie pomyślała. Padały wręcz bezczelne pytania, wyrzucające tej osobie to, że w ogóle jeszcze żyje. Pytali z czystej ciekawości po to, by móc później powiedzieć "Dobrze, że to ciebie spotkało", "Masz dobrego męża, ty możesz umrzeć" (tak, to cytaty).

By podbudować trochę pewność siebie tej osoby, rodzina wpadła na pomysł, by na dwóch ważnych uroczystościach założyła kapelusz z ogromnym rondem na chustkę, w czym wyglądała niczym anioł. Bliscy byli wręcz zachwyceni. Wyglądała jak dama, skromnie, ale z wdziękiem.

Pierwsza uroczystość odbyła się na wsi. Reakcja ludzi była wręcz cudowna. Podchodzili i mówili jak pięknie wygląda, życzyli zdrowia, uśmiechali się szczerze, często przytulali bez słów.
Druga uroczystość odbyła się w mieście. Inny strój, ten sam kapelusz. No i się zaczęło... Wytykanie palcami, wyśmiewanie się, spojrzenia w stylu "to ty jeszcze żyjesz?".

I kto tutaj zachował się nie po "wieśniacku" ale chociażby po ludzku...? Czy naprawdę trzeba poniżyć kogoś innego, by samemu poczuć się lepiej? 



Kiedyś wystarczyło słowo honoru by mieć absolutną pewność, że obietnica zostanie dotrzymana. Wystarczyło uściśnięcie dłoni. Wstydem było niedotrzymanie słowa. A teraz? Bez całej masy papierków nie ma się gdzie ruszać, nie zaufają ci. Jesteś super, kiedy tylko kogoś "wycyckasz". Problem w tym, że ludzie są tak zaślepieni sobą, są tak przeklęcie płytcy, że nie widzą (albo nie chcą dostrzec) tego, że ktoś może być cwańszy. Nie chcą zobaczyć tego, że na nich się to później odbija. Nie chcą zobaczyć tego, że popadają w błędne koło, z którego, ku ich niesamowitemu zdziwieniu, nie mogą się wydostać.
A czy nikt nie zastanowił się nad tym, że: jeśli masz ty, to mam i ja?

Wpadamy w coraz większy dół, który sami sobie kopiemy. Jesteśmy przeklętymi idiotami. Niestety...


Oczywiście znowu pragnę zaznaczyć, że nie mówię iż wszyscy są tacy sami. Mówię o wrażeniu ogólnym z danych środowisk, gdzie taki pogląd wyznaczyła większość.


Może sposób w jaki to napisałam nie przemawia do niektórych. Może im się wydawać, że niepotrzebnie się denerwuję. Ale wyobraźcie sobie. Osoba jest podkopana psychicznie, traci nie tylko siły fizyczne ale i mentalne. Takie teksty, takie zachowanie nie wpływają na nią dobrze. A nie napisałam wszystkich. Tylko te delikatne sytuacje. Jeśli ktoś coś wam zrobił niemiłego, to mimo wszystko przy takich zdarzeniach zamknijcie mordy i siedźcie cicho a w końcu opłaci się to wam. Może i młoda jestem ale obserwuję, wiem i doświadczyłam wiele, wiele razy.



Ty zaciekle walczysz o życie a inni chcą ci kopać grób.
Nie fajnie, nie?



 Tak a propos. Tą osobą nie jestem ja. Niefortunnie, wszystko z życia wzięte...




 "Zdobyliśmy siłę, uzyskałem siłę
Nie poddam się im ponownie
Nie bądź taki, podnieś czoło ku górze

Zdobyliśmy siłę, staw temu czoła i walcz
Nie spoglądaj na mnie z anielską twarzą
To wszystko kłamstwa"


1 komentarz:

  1. Nie wiem co napisać. Bo cała sytuacja jest... okropna. Nie chciałabym być na jej miejscu -.-

    OdpowiedzUsuń