14 października 2012

Niezmienny "Pan Wózek"

Pewnie wielokrotnie widzieliście takich ludzi, podczas pobytu w supermarkecie, którzy co jakiś czas odprowadzają wózki na ich właściwe miejsce. Ale też pewnie nikt nie zwraca na nich uwagi, prawda? Ja osobiście upodobałam sobie pewnego pana, którego nazywam "Pan Wózek", gdyż nie mam absolutnego pojęcia jak ma na imię.
Ilekroć jestem w tym jednym sklepie wypatruję go. Nie, nie dlatego, że jest przystojny (z całym szacunkiem). Po prostu... Jako jedyny chyba jest tam niezmienny. Zawsze widzę go w ciemnoniebieskiej czapce z daszkiem lub ciemnoniebieskiej czapce zimowej, jeansy i jakieś ciemne buty. Jest tak zawsze, absolutnie nic się nie zmienia. Wiem, że ta praca jest męcząca nie tylko fizycznie ale i psychicznie, i pewnie nie ma za niej sowitego wynagrodzenia ale wyraz jego twarzy... Też jest niezmienny! Zawsze pełny spokoju... Taki większy pan, z [bardzo] intrygującym chodem, opanowaniem w oczach. Pomimo tego, że jestem tam naprawdę często, nigdy nie usłyszałam nawet jego głosu. Dziwne, ale nie chcę żeby to się zmieniło...! Nie znam go, nie wiem co sobie myśli każdego dnia, z niezwykłą lekkością prowadząc 50+ wózków jednocześnie ale jak tylko na niego spojrzę jego spokój przechodzi na mnie. Wpatruję się w jego pochyloną, zmęczoną posturę i za każdym razem posyłam nieme "powodzenia". Stało się to monotonne, automatyczne. I niezmienne 
Nie znam go ale odczuwam co do niego niewytłumaczalną sympatię, mam wrażenie, jakbym mogła wołać do niego "wujku". Ot tak... Tak po prostu. Zwyczajnie.
 

Dzisiaj krótko, ale bardzo chciałam nadmienić w osobnej notce o tym panu... Natchnęło mnie po tym jak kolejny raz zobaczyłam jak w tym mrozie pcha te ponad 50 wózków w dodatku tak dobrze je kontrolując...









"Kładę głowę na moich zmartwieniach
Udaję że śpię, choć nie mogę zasnąć
Przez myśli o Tobie, które są bardziej realistyczne niż sny
Ostatecznie leżę tak przez całą noc"